
Czy ta kontynuacja była potrzebna? … Chyba nie
Naprawdę nie wiem dlaczego autorka po tylu latach postanowiła powrócić do historii Holly i Gerry’ego.. Są klasyki których się nie poprawia, nie dotyka i nie ulepsza na siłę. Niedopowiedziane, zostawione trochę same sobie, z taką swobodą interpretacji, niedokończone bywają najlepsze…
Ps. Kocham Cię na zawsze opowiada o życiu Holly po 7 latach od śmierci Gerr’ego. Holly teoretycznie ma poukładane życie, względną stabilizację i nawet nowego partnera. Jednak duch Gerry’ego wciąż zaprząta jej głowę a w wyniku pewnych okoliczności, ponownie namiesza jej w życiu.. Tym samym czytelnik wraz z Holly raz jeszcze odtworzy sobie listy pisane przez Gerryego, pozna historię poznania się małżonków i pozna „genezę” niektórych listów..
Dowiemy się też co słychać u przyjaciółek Holly, ale także poznamy nowych bohaterów. Ważnych ludzi w życiu głównej bohaterki, których trochę łączy z byłym, zmarłym mężem…
Żeby nie było, książka jest niezwykle mądra i „ładna”. Naprawdę można się wzruszyć i bardzo zastanowić nad życiem. Dużo refleksji (w trakcie czytanie po samej lekturze) o śmierci, o kondycji człowieka, o żałobie o tym co w życiu ważne. Naprawdę autorka o trudnych rzeczach pisze mądrze, pięknie i chwyta za serce. „Ps. Kocham Cię na zawsze” daje do myślenia, ma przesłanie i wielką głębię.
TYLKO DLACZEGO tych wszystkich życiowych przemyśleń, mądrych sentencji, ważnych spostrzeżeń autorka nie umieściła w innej historii? Czemu znowu musimy czytać to samo? Znowu listy, znowu duch Gerryego, znowu niezdecydowana Holly która niby już wyszła z żałoby ale jednak nie… Holly jest dziwnie zagubiona, jakaś taka niezdecydowana, znowu nie wie czego chce. Robi się trochę taka telenowela z jej uczuć, niepewności, miliona myśli …
Przysłowiowy, odgrzewany kotlet. Szkoda bo przez to druga część wydaje się niepotrzebna i naciągana, napisana na siłę i czytelnik ma takie poczucie „yy ale po co to” a pierwsza część z kolei trochę traci przez to na jakości, bo traci swoją tajemnicę, niezwykłość, ten zagadkowy niedopowiedziany element…
Listy, które czarowały, wzruszały czytelnika, były tym elementem WOW, teraz trochę irytują bo jest ich przesyt, jest ich za dużo. Klasyczne „Ps. Kocham cię” też straciło na sile, na wyjątkowości i romantyczności…. 😦
Książka jest dobra, ale byłaby jeszcze lepsza, piękniejsza gdyby ta głębia i przesłanie z niej płynące (to co autorka chciała przekazać) ubrane były w inną, nową, świeżą opowieść z innymi bohaterami…Z technicznych rzeczy …..czyta się jednym tchem, napisana pięknie. Autorka ma wielką umiejętność chwytania czytelnika za serce ale i skupienia uwagi. Czytając można się zatracić (w czasie) bo totalnie wchodzi się w historię.