Bez kategorii

Wyspa. Małgorzata Kolankowska

„Dlaczego on, dlaczego mój syn”? „Dlaczego my?”

Wyspa to historia małych (i dużych) dzielnych wojowników, toczących nierówną walkę z okrutnym i bezlitosnym przeciwnikiem, i ich dzielnych rodzicach…

Nikt chyba nie spodziewa się tutaj łatwej i przyjemnej lektury . Książka przepełniona jest ludzkim dramatem, wielką niesprawiedliwością losu i przeogromnym bólem naszych bohaterów…

I choć każdy z nas ma inny poziom wrażliwości i inną wytrzymałość emocjonalną więc tym samym z książką poradzi sobie lepiej lub gorzej, to u każdego czytelnika po tej lekturze, coś powinno się zmienić…

Przytoczone tutaj historie chorych dzieci, a zarazem walecznych bohaterów i ich silnych rodziców dobitnie przypominają o kruchości życia i jego wielkiej nieprzewidywalności. Uświadamiają jak mali i bezsilni jesteśmy w obliczu tak potwornego, wielkiego przeciwnika jakim jest choroba nowotworowa. I choć nie da się nawet w kilku procentach zrozumieć tego dramatu i poczuć tego co czują rodzice chorych dzieci jeśli samemu się tego nie doświadczyło, to lektura daje do myślenia i skłania do przewartościowania sobie pewnych kwestii.
Książka też uczy pewnej pokory.

Garść medycznej wiedzy na temat białaczki i transplantologii. Autorka zobrazowała szpitalne życie na najgorszym chyba oddziale- onkologii dziecięcej w sposób łatwy w odbiorze.
W książce znajdziemy nie tylko doświadczenia rodzin, ale też poznamy perspektywę tej drugiej strony a mianowicie- lekarzy, psychologa .

Czyta się dobrze, wręcz chłonie się tę książkę, mimo cholernie trudnego tematu.
A metafora choroby jako Wyspy – FE NO ME NA LNA!

Nie mniej trochę ten reportaż słaby jest jakościowo, chaotyczny, mało konkretny. Mnie w jakimś sensie poruszył tylko z racji tematu, a nie formy przekazu, choć szczerze spodziewałam że wyciśnie mi łzy – a nic takiego się nie zadziało. Uczucia rozmówców oddane może nie do końca przekonywająco.

„Dlaczego on, dlaczego mój syn”? „Dlaczego my?”

Wyspa to historia małych (i dużych) dzielnych wojowników, toczących nierówną walkę z okrutnym i bezlitosnym przeciwnikiem, i ich dzielnych rodzicach…

Nikt chyba nie spodziewa się tutaj łatwej i przyjemnej lektury . Książka przepełniona jest ludzkim dramatem, wielką niesprawiedliwością losu i przeogromnym bólem naszych bohaterów…

I choć każdy z nas ma inny poziom wrażliwości i inną wytrzymałość emocjonalną więc tym samym z książką poradzi sobie lepiej lub gorzej, to u każdego czytelnika po tej lekturze coś powinno się zmienić…

Przytoczone tutaj historie chorych dzieci, a zarazem walecznych bohaterów i ich silnych rodziców dobitnie przypominają o kruchości życia i jego wielkiej nieprzewidywalności. Uświadamiają jak mali i bezsilni jesteśmy w obliczu tak potwornego, wielkiego przeciwnika jakim jest choroba nowotworowa. I choć nie da się nawet w kilku procentach zrozumieć tego dramatu i poczuć tego co czują rodzice chorych dzieci jeśli samemu się tego nie doświadczyło, to lektura daje do myślenia i skłania do przewartościowania sobie pewnych kwestii.
Książka też uczy pewnej pokory.

Garść medycznej wiedzy na temat białaczki i transplantologii. Autorka zobrazowała szpitalne życie na najgorszym chyba oddziale- onkologii dziecięcej w sposób łatwy w odbiorze.
W książce znajdziemy nie tylko doświadczenia rodzin, ale też poznamy perspektywę tej drugiej strony a mianowicie- lekarzy, psychologa .

Czyta się dobrze, wręcz chłonie się tę książkę, mimo cholernie trudnego tematu.
A metafora choroby jako Wyspy – FE NO ME NA LNA!

Nie mniej trochę ten reportaż słaby jest jakościowo, chaotyczny, mało konkretny. Mnie w jakimś sensie poruszył tylko z racji tematu, a nie formy przekazu, choć szczerze spodziewałam że wyciśnie mi łzy – a nic takiego się nie zadziało. Wspomniany wyżej przeogromny ból bohaterów nie zawsze był ujmujący i chwytający za serce….

Czegoś tu zabrakło, ale warto przeczytać.

#wyspa #wydawnictwocyranka #małgorzatakolanowska #recenzjeksiążek #recenzujeksiążki #oksiążcepiszecomyślę

Bez kategorii

Nie ma się czego bać. Rozmowy z mistrzami. Justyna Dąbrowska

Moja babcia, jedna z najważniejszych osób w moim życiu, nauczyła mnie patrzeć na starość z duużą wyrozumiałością, cierpliwością, życzliwością. Daleka była i jest od zgorzkniałości, narzekania i bycia „utrudzoną życiem” choć przeszła wieeele. Zawsze patrzę na nią z podziwem i ze wzruszeniem.. I choć już mnie nie poznaje , i żyje w innej rzeczywistości to dalej zachowuje swoją prostotę, niewiarygodną radość i mądrość życiową. Jest moją mistrzynią ❤

I z takimi mistrzami rozmawia w książce Pani Justyna Dąbrowska. Z Ludźmi w sędziwym wieku, ale o nieprawdopodobnej sile i życiowej mądrości. Odpowiadają m.in. na pytania co w życiu warte jest starania, o co warto walczyć, co pielęgnować, jak żyć by było dobrze. Czy można lubić starość, czy boją się śmierci i czy da się na nią jakoś przygotować..

Na te i wiele innych pytań odpowiadają m.in. znani profesorowie, ludzie sztuki i nauki. Odpowiadają bez zbędnej wyższości, bez jakiejkolwiek zgorzkniałości i wymądrzania się

Niezwykle inspirujące i ciekawe wywiady. Pokazują i otwierają nowe perspektywy patrzenia na pewne sprawy, na otaczającą nas rzeczywistość…
Rozmowy prowadzone sensownie(choć nie wszystkie stawiane przez autorkę pytania były wg mnie trafne i wiele pytań się powtarzało co powodowało że wywiady były podobne do siebie),
Dla autorki nie ma pytań tabu.

Na pewno podobało mi się to że autorka do rozmów zaprosiła osoby z różnego środowiska, wierzące i niewierzące, i mamy taki pogląd na życie różnorodny, co jest rozwijające..

Książka naładowana jest jakimś ciężarem, ale nie smuci, a pozwala oswoić sie z tematami o których na co dzień nie chcemy rozmawiać..

Nic tak nie inspiruje jak dzielenie się doświadczeniem z innymi ludźmi, a ludzi starszych, a szczególnie takich mądrych, słuchać warto bo wiele się możemy nauczyć i dowiedzieć .. No i nie zapominajmy że Oni byli tacy jak my, a my będziemy tacy jak Oni…

Polecam

#wydawnictwoagora #agora #agorawydawnictwo #justynadąbrowska #niemasięczegobać #rozmowyzmistrzami

Bez kategorii

Kobieta w wielkim mieście. Katarzyna Olubińska

Piękna, pełna inspiracji i życiowej mądrości. To książka z kategorii tych które zmieniają coś w czytelniku i to na dłużej. Do tego wydana przepięknie, w wysmakowanym guście.. Na pewno będę do niej wracać.

„Kobieta w wielkim mieście” to osiem osobistych wywiadów ze znanymi kobietami ze świata „showbiznesu”, ale kobiet „normalnych”, które w tym szalonym świecie, pełnym powierzchowności i sztuczności potrafiły zachować samą siebie.

Panie dzielą się cennym doświadczeniem, przyznają się do błędów, nie idealności, szczerze otwierają się przed nami. W tym wszystkim są niezwykle prawdziwe i to jest bardzo inspirujące, bo ta szczerość uświadamia że nieważne czy jest się znaną sportsmenką, uwielbianą aktorką, czy podziwianą piosenkarką. Każda z nas jest kobietą, i tak samo pragnie szczęścia, miłości i akceptacji. Każda z nas pragnie być docenioną, potrzebną i spełnioną…

Tak samo pojęcie ‚kobiecość” , choć każda z nas-kobiet pojmuje inaczej,to wiele z nas utożsamia je z siłą. Jednak by tę siłę w sobie mieć trzeba umieć żyć w zgodzie z samą sobą i pokochać siebie. To jest klucz bycia szczęśliwą i spełnioną kobietą a jak się okazuje na przykładzie naszych bohaterek nie zawsze jest to takie łatwe i oczywiste. Zatem jak naszym rozmówczyniom udało się odnaleźć wewnętrzną akceptację i spełnienie? Odpowiedzi warto szukać w książce…

Jest także m.in. o macierzyństwie, zawodowych wyzwaniach, o wszystkich rolach jakie my-kobiety musimy pełnić. O oczekiwaniach stawianych przez innych, o oczekiwaniach jakie my mamy wobec siebie, o kobiecej sile i niezłomności i o naszej „babskiej” naturze.

Wszystkie rozmowy przeplatają osobiste wyznania autorki, które także są bardzo cenne i wzbogacają książkę ważnymi myślami, ciekawymi refleksjami.

Wszystkie kobiety bardzo się otwierają i wielkie gratulacje za odwagę, bo nie wszystkie wartości jakie wyznają są powszechnie „modne” a niektóre wypowiedzi mogą się wydawać „nienowoczesne” ale tak sobie myślę że ta odwaga i otwartość świadczą właśnie o tym, że Panie już nic nie muszą, bo dotarły w swoim życiu do takiego momentu, gdzie akceptują siebie z każdą najmniejszą i największa wadą, niedoskonałością. Nie narzekają, nie obrażają się na los i innych. Lubią siebie i życie .. i to jest warte naśladowania, taka postawa inspiruje ❤

Bardzo podobało mi się także to, że książka odsłania i pokazuje tą lepszą stronę bycia kobietą. Mamy różne doświadczenia relacji z innymi kobietami. Te relacje bywają trudne, zawiłe, pełne niedomówień czasem zazdrości i niezdrowej rywalizacji a tu autorka i rozmówczynie pokazują, że bycie w relacji z przyjaciółką,koleżanką może być pełne szczerości, wdzięczności. Opierać się na zaufaniu i wdzięczności ale wszystko to zależy od nas samych, od tego jakie my same jesteśmy dla siebie i jak na siebie patrzymy. Bo aby dać zrozumienie i akceptację bliskiej osobie, musimy lubić, rozumieć i akceptować same siebie..

Mój czas z książką na pewno był owocny, bo czuje że coś się we mnie zmieniło po lekturze. Ogarnął mnie jakiś spokój wewnętrzny, jeszcze bardziej polubiłam samą siebie

Wielką wartością dodaną jest aspekt estetyczny książki. Wydana jest naprawdę pięknie, kobieco.

To wszystko i wiele więcej kryje w sobie „Kobieta w wielkim mieście”. POLECAM !

M.

#wydawnictwowam #katarzynaolubińska #kobietawwielkimmieście

Książki - recenzje

„Kobieta która wiedziała za mało” Daniel Koziarski

Największym atutem książki jest to, że czyta się ją szybko i  dzięki temu można szybko zacząć coś lepszego..


Banalna, mało ambitna, zwyczajnie słaba

Oklepany temat..Kobietę po 20 latach małżeństwa zostawia mąż dla młodej siksy. Marzena niby się załamuje ale jednocześnie pokazuje „fucka” swojemu „staremu” i postanawia rozpocząć życie od nowa i rozbudzić swoją uśpioną seksualność…
Można odgrzać starego kotleta aby jakoś smakował,tutaj jednak autorowi nie udało się z tych powszechnych składników wyczarować dobrego dania

Jest totalny misz masz, jakieś śmieszne i nieudane elementy thrillera, płytkiego romansu, nudnej i przewidywalnej obyczajówki i taniej, żałosnej erotyki. I tutaj na tą erotykę bym chciała zwrócić uwagę, gdyż jest dość niewyważona. Opisy bywają niekiedy wulgarne a niekiedy godne politowanie wręcz śmieszne.. cyt „Wszedł w nią jak nóż wchodzi w świeżo upieczone ciasto. Ale czymże byłoby ciasto bez polania go lukrem” … hmm poważnie?

Nie chciałabym nikogo urazić swoją opinią ale ta książka napisana jest tak jakby była adresowana jest do jakiś niewyżytych desperatek po 40stce które lubią błahe, słabe książeczunie z nutą erotyki, ale nie tej metafizycznej sensualnej, ale prostackiej, taniej, marnej.. Do osób o bardzo niskiej wrażliwości i braku poczucia smaku. Wiadomo, nie oceniam nikogo, każdy lubi co innego, o gustach się nie dyskutuje al ta książka trochę jest jak Marzena – główna bohaterka czyli mało dojrzała, infantylna, płytka.  

Autor kreując główną bohaterkę stworzył jakiś portret kobiety pustej, wręcz głupiej, bardzo powierzchownej..  Od kobiety po przejściach oczekuje się innych zachowań, jakiejś mądrości życiowej zbudowanej na podstawie doświadczeń i tego co przeszła… Niestety, autor „nie wyposażył” Marzeny w takie cechy…  (W ogóle mam wrażenie że kobiety tu ukazane zostały jak jakieś niewyżyte i niedojrzale desperatki. Przedstawione w taki prześmiewczy sposób)
Zresztą nie tylko główna bohaterka ma problem ze sobą, ale praktycznie każdy bohater książki jest przekoloryzowany i wykreowany tak, że nie wzbudza współczucia, czy sympatii a irytacje i politowanie ( np Michał, Karol)
Swoją drogą płci męskiej autor też nie oszczędzał. Odebrał naszym męskim bohaterom inteligencję, dojrzałość i jakiekolwiek pozytywne cechy a ukazał faceta jedynie jako egoistycznego samca, który żyje po to by „ejakulować”

Sytuacje jakie dotykają naszych bohaterów sięgają niekiedy najwyższego poziomu absurdu i do realizmu im baaaardzo daleko.
Np wątek głównej bohaterki i jej psychofanki miał być zapewne jakimś walorem dodatnim z gatunku dreszczowca, ale z racji nienaturalnych dialogów, odrealnionych zachowań policjantów,samej ofiary i karykaturalnej bohaterki-fanki, wyszła z tego niezła komedia a właściwie.. dramat.

Książka zapewne miała dać nadzieję że nieważne na jakim etapie życia jesteś, zawsze można wyjść na prostą i zacząć od nowa, jednak Marzena zdecydowanie nie jest tu dobrym przykładem, bo do nowego życia dążyła bez skrupułów, z wielką ignorancją, bez patrzenia na innych, w myśl po trupach do celu.. czy to jest dobry przykład jak żyć? Autor chyba nie docenił czytelnika i tego że sam potrafi myśleć i wyciągać wnioski

Ja z autorem do czynienia miałam przy okazji antologii „Zakochane Trójmiasto”. Książka okropnie słaba ale tyko opowiadanie Pana Koziarskiego było ciekawe i warte uwagi i dzięki temu go właśnie zapamiętałam. I nie wiem teraz czy tamto opowiadanie mu się zwyczajnie udało, czy „Kobieta która która wiedziała za mało” jest wypadkiem przy pracy..  Raczej sie nie przekonam bo nie chciałabym już sięgać po kolejne dzieła autora…

Baaardzo się rozczarowałam, bo po spotkaniu z tym pojedynczym opowiadaniem, spodziewałam się po autorze więcej, a po „Kobiecie która…” ambitnej obyczajówki, na dobrym poziomie…. ale niestety..

Czy coś na plus?
Na pewno trzeba przyznać, że książka nie jest nużąca, w senie czyta się dobrze. Trochę się w niej dzieje,jest dużo wątków, przez co akcja idzie do przodu i tylko tak naprawdę dzięki temu dobrnęłam do końca, bo po prostu jakoś to szło (choć sama siebie podziwiam że przeczytałam tę książkę w całości).. i to tyle.
Nie polecam. Poczucie straty czasu..

#kobietaktórawiedziałazamało #danielkoziarski #wydawnictwonovaeres #recenzjeksiążek

Bez kategorii

„Chciałbym, żeby dzisiaj coś sie wydarzyło” Tomasz Nalewajk

Opis wydawcy :
„Życie Marka rozpada się na kawałki(..)Jego małżeństwo to udręka, nie może jednak dokonać rozliczeń i zniknąć, jak postąpiłby dawniej. Bo teraz jest Kajtek, chłopczyk, który potrzebuje miłości i wsparcia. Marek (..) nie wie czy potrafi coś zmienić, pójść na terapię, odejść od Sylwii lub jakoś się z nią dogadać. Nęka go przeszłość, której nie da się przezwyciężyć. Alkohol, narkotyki, cień ojca – demony zamknięte w głowie. A może spokój nie jest dla niego? Może już skrzywdził synka? „

To książka o tym jak bardzo jesteśmy poszukujący i łaknący szczęścia miłości, uwagi, zrozumienia; i o tym jacy bywamy w tych poszukiwaniach zagubieni, trudni a nawet brutalni, bo autor niekiedy zabiera nas w najciemniejsze i najmroczniejsze zakątki naszej ludzkiej osobowości kreując głównego bohatera.

To opowieść o skomplikowanych relacjach, pogmatwanych związkach, wyniszczających nałogach i „trudnych domach”
Książka jest z tych gdzie nie chodzi o akcję, ale o bohatera bo to on, jego emocje i uczucia są tutaj najważniejsze. Wszystko toczy się niespiesznie, pomału i autor cierpliwie prowadzi nas przez życiorys Marka, mieszając chronologie, by podkreślić jak silnie i dobitnie wydarzenia z dzieciństwa ukształtowały go jako dorosłego człowieka.

Mocna, odważna, szczera i bardzo prawdziwa. Dość ciężka z racji poruszanych tematów, ale ważna i potrzebna. Ukazuje ludzkie dramaty, problemy z których nie potrafimy się wykaraskać a które destrukcyjnie wpływają na naszą codzienność. Marek jest dowodem że bez rozliczenia z przeszłością nie można kreować udanej przyszłości…

Mam jednak jedno wielkie ALE, książka jest BARDZO przegadana. Myślę że skrócona nawet o połowę nie straciłaby na jakości.
Autor umiejętnie oddaje emocje i robi to naprawdę sprawnie. I kiedy już czujemy co przeżył główny bohater,kiedy rozumiemy jego dramat, autor dalej ciągnie temat. I to nie staje się nacechowaniem, podkreśleniem tych emocji, ale niepotrzebnym rozciąganiem i rozwlekaniem. I to co początkowo przyspieszało bicie serca, później może zwyczajnie nudzić..
Ale podkreślę – autor ma dar przekazu. Czytając przesiąka się wręcz tą tragedią Marka. Razem z nim odczuwa się każdą najmniejszą emocje, każde uczucie. Nie każdy autor może się tym poszczycić.

Druga sprawa książka jest taka płaska, mało różnorodna. Mam wrażenie że wszystkie sytuacje jakie spotykały Marka były takie same. Obie kobiety jego życia praktycznie nie różniły się wcale. Tak samo wydaje mi się że wszyscy bohaterowie książki mają ten sam problem w domu.. Brakowało mi tutaj oryginalności ,”pomysłów” na samego bohatera i tego co go spotyka. Bo choć nie akcja jest tu najważniejsza, to czytanie w kółko o skrętach, blantach, swędzących jajach, alkoholu i niełatwym ojcu i znowu o skrętach, blantach itp itd z czasem nużyło/męczyło

Niemniej książka warta jest przeczytania, jest NAPRAWDĘ DOBRA.
Zostaje w pamięci na długo.

M

#wydawnictwocyranka #tomasznalewajk #chciałbymżebydzisiajcośsięwydarzyło #recenzjeksiążek

Bez kategorii

Żywopłoty. Maria Karpińska

Cykl wydawnictwa WAB – Archipelagi jest mi bliski(uwielbiam!) i każda książka którą czytałam do tej pory z tej serii, poruszała mnie i silnie emocjonowała. Choć jedne mniej inne bardziej to każda książka pozostawiała nostalgię,dużą dawkę refleksji i przyspieszone bicie serca.. I tym razem nie mogło być inaczej…

O czym? Żywopłoty to zbiór krótkich ale bardzo treściwych opowiadań, których głównymi bohaterami i narratorami są mężczyźni. Opowiadania podzielone na kolejne dekady życia tworzą taki całościowy przekrój ludzkiego życia i choć to nie jest jedna historia tego samego mężczyzny to opowiadania są tak skonstruowane że mogły by nią być.. i to jest genialny zabieg !

Każde kolejne „rozdziały „/ opowiadania to takie mikro światy , małe codzienności w których bohater chce zrozumieć otaczającą go rzeczywistość i siebie jakoś w niej odnaleźć, ulokować się, dopasować ..
Choć opowiadania wydają się być wyrwane z kontekstu, trochę chaotyczne to na końcu układają się w całość i dają konkretny obraz ludzkiej egzystencji i przemijalności…Każde kolejne dekady bohaterów są coraz bogatsze, spostrzeżenia treściwsze, bagaż życiowy coraz większy i mocniej są nacechowane emocjami ,(dlatego też te pierwsze podobały mi się mniej, ) a ostatnie opowiadane „Lata 70.” mnie rozwaliło na łopatki…najlepsze!

Tu ludzki żywot nie jest ukazany jakoś wzniośle, nie ma wielkich haseł i pustych sloganów jakimi karmi nas świat byśmy mogli „poczuć życie”. Nasi bohaterowie pokazują czym ono jest w ogólnym rozrachunku….
Bo tak na prawdę życie to te małe, mirko wydarzenia które dzieją się każdego dnia. Wszystkie te ukradkowe spojrzenia, proste gesty, pierwszy pocałunek, (nie)przypadkowe spotkania, odwzajemniony uśmiech, szczera rozmowa, prpste marzenia, skromne myśli, niewyszukane słowa, bliskie relacje, kawa z mamą i film z tatą, smak babcinego ciasta, zapach lata,powiew wiosny, ten pies z kulawą nogą i denerwujący sąsiad i zwykłe prozaiczne wybory, szara codzienność za oknem, …to wszystko nas tworzy, nas definiuje, nadaje sens i liczy się na ostatniej prostej, gdy doskwiera tęsknota za tym co minęło a żal rozlewa gorycz na myśl o tym co nie wykorzystane…

Żywopłoty to dla mnie afirmacja życia tu i teraz, celebracja momentów które się dzieją, bez odkładania ich na potem…To opowieść o szukaniu sensu i swojego miejsca na ziemi..
Choć znaczeń ma wiele więcej, nie sposób napisać o wszystkim

Książka niełatwa, metaforyczna, refleksyjna, trudna, ma w sobie jakiś ciężar ale ciekawa i potrzebna. Nie da o sobie za szybko zapomnieć….

Bardzo polecam.

Aż nie chce się wierzyć że jest to debiut bo pod względem”pisarskim” to jest bardzo dobra książka. Czuć warsztat, lekkość pióra a przede wszystkim czuć dojrzałość i świadomość autorki o czym pisze i co chce przekazać!i
Zdecydowanie po tej lekturze chce się więcej i czekam na kolejną książkę

M.

#żywopłoty #mariakarpińska #wydawnictwowab #wabwydawnictwo #archipelagi

Książki - recenzje

No właśnie, miłość. Laura Mucha

Och ależ to jest dobre i ciekawe!
To jedna z lepszych (jeśli nie najlepszych) książek o związkach, relacjach, jakie do tej pory czytałam
Jest w niej wszystko czego potrzebujemy by zagłębić się w temat miłości i relacji. Poruszanych kwestii jest mnóstwo, a stawianych pytań jeszcze więcej.. W książce znajdziecie m.in takie wątki : dlaczego się zakochujemy w takich a nie innych osobach;czego szukamy i potrzebujemy w relacji; czym jest pożądanie; wychowanie a wpływ na relacje; style przywiązania; typy związków na świecie; jak się kłócić i rozmawiać; jak się rozstawać i kiedy; rozwód i wszelkie jego konsekwencje; śmierć i żałoba w związku i wiele wiele innych!

Książka jest kompletna napisana rzetelnie, bardzo wnikliwie z dbałością o najdrobniejsze niuanse.

Największym atutem książki jest to że jest obiektywna. Temat miłości ukazany jest z przeróżnych stron, środowisk i perspektyw, bez jednego narzucającego punktu widzenia.

Wiedza, przeróżne badania naukowe, opinie ekspertów, myśli filozofów przeplatają się z wielkim doświadczeniem i szczerymi wypowiedziami „zwykłych” ludzi (takich jak my) co daje kompletny obraz poruszanego wątku.
Jest to zetknięcie się rozumu z sercem które przecież nierzadko stoją,ze sobą w sprzeczności jeśli chodzi o miłość. To połączenie też jest wielkim atutem książki bo rozwija, dawkuje widzę a jednocześni skłania do refleksji, uwrażliwia i inspiruje.

Autorka temat naprawdę wyczerpuje, i choć o miłości nie da się napisać wszystkiego, to tutaj niczego nie brakuje. Jest wystarczająco.

Język przystępny, łatwy w odbiorze. Czuć wiarygodność, naturalność i takie całkowite oddanie się temu projektowi. Napisana od serca, z ludzką wrażliwością ale i profesjonalizmem i „trzeźwością” umysłu.
Bardzo polecam!

*Jednym mankamentem mogą być niektóre przytaczane badania, które są dość stare a jak wiadomo z biegiem lat system wartości się zmienia, przeobraża.
Następują zmiany społeczne które wpływają na związki i relacje – ich pojmowanie, sposób zawierania itp
Jednak na pewno badania przytoczone w książce ukazują jakąś ogólną tendencję pewnych zachowań ludzi w przeciągu lat ale nie muszą być wcale faktycznym odpowiednikiem obecnych relacji.
Warto zatem spojrzeć z jakimś dystansem, rezerwą na niektóre przedstawione teorie, bez generalizowania i wyolbrzymiania.

#nowłaśniemiłość #otymkogojakidlaczegokochamy #wydawnictwomarginesy #lauramucha #recenzjeksiazek

Bez kategorii

Kochaj najlepiej jak potrafisz. Stefanie Stahl

To nie jest poradnik typowo związkowy więc jeśli szukacie odpowiedzi na pytania typu ” Jak utrzymać namiętność w związku?” ” Jak wzniecić żar między nami” „Co zrobić by on nie odszedł” to jej tu nie odnajdziecie.. Na pewno nie wprost!

Bo autorka nie pisze o związku jako całości , ale o indywidualnościach którego go tworzą. Aby związek był zdrowy, dobry, mocny, trwały i szczery to osoby które go tworzą muszą same być „zdrowe” wewnętrznie czyli muszą rozumieć samych siebie, swoje emocje, mieć świadomość swoich wad i tego ze zostali w jakiś sposób zaprogramowani w dzieciństwie i wyłącznie na tym autorka się skupia !
Bo jak chcemy dawać miłość zrozumienie, szczerość, dobro, wyrozumiałość partnerowi skoro sami w sobie tego nie mamy( wobec siebie)?
I tą indywidualność każdego z partnerów autorka rozkłada na czynniki pierwsze

Autorka związek analizuje z perspektywy poszczególnych osób które go tworzą, udowadniając na przykładach jak wielką rolę w tym wszystkim ma to co przynieśliśmy z naszych domów; to jak ukształtowało nas wychowanie i dom rodzinny. Każdy z nas posiada w sobie Dziecko Cienia i Dziecko Słońca.

To pierwsze dziecko cechują wszystkie te przykre i trudne doświadczenia z dzieciństwa, które nieświadomie kierują naszym postrzeganiem rzeczywistości, reagowaniem na sytuacje, odczuwaniem..
Jesteś zazdrosna? Może to wcale nie mężczyzna daje ci ku temu powody, a zwyczajnie problem jest w tobie, w poczuciu niskiej wartości i braku wysokiej samooceny, bo nie doświadczyłaś wystarczającej uwagi od rodziców?
Myślisz że twoja partnerka to wariatka bo trzyma się ciebie kurczowo i nie odstępuje na krok a ty sie dusisz w tym związku? Może to nie ona się ciebie uczepiła tylko ty masz problem z lękiem przed bliskością, bo mama w dzieciństwie nie stworzyła z tobą zdrowej relacji? Była nadopiekuńcza i nadgorliwa?

Dziecko Słońca cechuje natomiast wszystko to co w nas dobre i co dobrego dzieciństwo w nas zasiało, czyli wiara w siebie, poczucie własnej wartości, świadomość dobrych cech, samodzielności a przede wszystkim poczucie że jesteśmy kochani i ważni dla drugiej osoby
Autorka na podstawie ćwiczeń pokazuje jak walczyć z Dzieckiem Cienia (czyli z nieprawidłowym postrzeganiem siebie i rzeczywistości) i jak na wierzch wydobyć Dziecko Słońca czyli dobre nastawienie, bez zakrzywiania rzeczywistości i wiarę w siebie i ludzi.

To wszystko ma nam pomóc ukształtować siebie na nowo, poznać siebie i tym samym wspomóc stworzyć dobrą, prawdziwą, szczęśliwą relację z partnerem
To nie jest typowy poradnik, bo nie daje konkretnej odpowiedzi na pytania związkowe a wyposaża nas w narzędzia byśmy sami tą odpowiedź znaleźli..

Na pewno książka jest wartościowa, bogata w treść i dużo uświadamia, otwiera oczy i pomaga siebie uleczyć w pewnym sensie . Jestem przekonana że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, ALE musisz drogi czytelniku się zaangażować i chcieć nad sobą popracować, bo jak pisałam wyżej dostajemy od autorki narzędzia do pracy a nie gotowe rozwiązania..

To do czego mogłabym się przyczepić to niewielka ilość przykładów, dla mnie za mało (przykład tyko dwóch par praktycznie) Do tego poczucie, że ciągle autorka pisze o tym samym, że na kolejnych stronach omawia to co pisała stronę wcześniej tyko ubiera w inne słowa i przez to bywało nudno, bo miałam poczucie „aha okej ale czytam o tym już 5 raz”
Do tego pod koniec każdego rozdziału autorka pisze „o tym właśnie jest ta książka, o tym będę pisał dalej” „to rozwinę na następnych stronach” i ma się takie poczucie że te treści omawiane są powierzchownie, płytko a ten moment rozwinięcia w zasadzie nie nadchodzi…
Forma ćwiczeń (NIE WSZYSTKICH ale większości) do mnie nie przemówiła.
Mimo prostego języka, takiego „pro czytelnik” nie jakiegoś akademickiego, to czytało mi się długo i jakoś opornie, może właśnie przez to ciągłe powielanie tych samych kwestii..
No i przede wszystkim spodziewałam się trochę czegoś innego, bardziej skupienia na relacji/ związku /byciu razem tak ogólnie niż na jednostkach/psychologicznych uwarunkowaniach każdego z nas.. trochę opis książki i jej zapowiedź sugerowały coś innego.

Ale mimo wszystko to był dobry i BARDZO wartościowy czas z książką. Bedę polecać bo uważam że ma potencjał (może nie do końca wykorzystany ale ma) do samorozwoju odbiorcy . W jakimś stopniu uczy i motywuje do pracy nad sobą i tym samym nad związkiem i pokazuje nowe perspektywy.

Dałabym 6,5/10

M.

#kochajnajlepiejjakpotrafisz #stefaniestahl #wydawnictwootwarte #recenzjeksiążek

Książki - recenzje

Nic o mnie nie wiesz. E.G. Scott

„Intensywny, szokujący, wciągający, mroczny thriller psychologiczny” Takim opisem dałam się skusić ale szczerze, kto by się nie dał? Ale dałam się też nabrać bo zamiast obiecanych emocji było spore rozczarowanie a zachęcający opis okazał się tylko pustym hasłem marketingowym..

„Nic o mnie nie wiesz” to historia małżeństwa z 20letnim stażem. Rebecca i Paul choć na pozór szczęśliwi, wiodą raczej smutne i przepełnione monotonią pożycie małżeńskie. Tej relacji na pewno nie pomaga fakt, że Paul traci firmę i odreagowuje stres w ramionach innej kobiety a Rebecca zostaje zwolniona z pracy i walczy z silnym uzależnieniem od lekarstw. Za ścianą tego domu kryje się mnóstwo tajemnic, wzajemnego rozczarowania i rozgoryczenia partnerem.
Czy taki związek ma prawo jeszcze istnieć i czy da się go uratować? Rebecca i Paul mają wiele do przepracowania w małżeństwie ale największą walkę będą musieli stoczyć nie ze z samymi sobą, a ze swoimi tajemnicami, uzależnieniami kłamstwami i… nieobliczalną kochanką Paula..

„Nic o mnie nie wiesz” to opowieść o tym że żadna relacja nie będzie udana gdy pomiędzy dwojgiem parterów pojawi się ktoś trzeci. To historia o zdradzie, braku zaufania, o tym że nie ma idealnych małżeństw bo nie ma idealnych małżonków. To historia o ludzkich słabościach i ciemnych stronach charakteru…

Dobry thriller(wg mnie) to taki który jest nieodkładalny (jak zaczniesz to od razu kończysz bo tak wciąga), owiany tajemnicą i nieprzewidywalnością, przyspiesza bicie serca i rozwala końcówką. Czy ten taki jest?

Po 1 to raczej nie jest thriller psychologiczny a jakiś melodramat z elementami kryminalnymi.
Brak momentami logicznego toku zdarzeń, pewne sytuacje pojawiają sie z du… .. znikąd. Brak jakiegokolwiek elementu przyczczynowo-skutkowego. Niekiedy poziom absurdalności zachowań policjantów, bohaterów, jest tak duży że przyćmiewa to co w tej książce dobre. A dobrze np oddane są emocje bohaterów. Ciekawa analiza relacji małżeńskiej . Precyzyjnie ukazana zmiana małżonków wobec siebie, tego jak przeobrażał się ich związek na przestrzeni lat i zachodzących wydarzeń. Z tej strony relacji – uczuć bohaterów książka niezła, ale logiki i takiego realizmu w niej brak.

po 2. Nie odkładałam jej nie dlatego że się wciągnęłam a dlatego że bardzo chciałam już dobrnąć do końca i zacząć czytać coś innego. Przytoczony na początku opis książki stawia jej wysoką poprzeczkę i historia nie jest w stanie tej poprzeczce dorównać stąd tak duże rozczarowanie po przeczytaniu.Wydawca sam strzelił sobie w kolano tak ją promując. Jest to przeciętna książka, która choć napisana dobrze to nie wciąga, nie szokuje, nie przyspiesza bicia serca. Nie wyróżnia się specjalnie. Też OKLEPANY temat małżeństwa, zdrad tajemnic w żaden sposób nie został przedstawiony w sposób świeży, nowy i wyróżniający się… Miałam takie poczucie, że „aha ale to już gdzieś było”

po 3 Zakończenie hmm może i ciekawe choć dało się je przewidzieć lub się go domyśleć. Nie było wielkiego WOW.

Napisana dobrze, czyta się szybko. Choć czasami jest chaotycznie to można się w tej historii bez problemu odnaleźć.

To książka z tych których po przerzuceniu ostatniej kartki się nie pamięta i ja żałuje że ją kupiłam a nie np wypożyczyłam z biblioteki, bo mogłam po prostu kupić coś lepszego.
Tyle ode mnie…
M.

Książki - recenzje

Najlepiej dla wszystkich. Petra Soukupova

Niczego prawdziwszego o życiu nie przeczytacie i teraz wiem to na pewno !
FE NO ME NA LNA!

Viktor, rezolutny 10latek daje swoje mamie Hanie nieźle popalić. Kobieta nie ma za bardzo pomysłu jak okiełznać syna tym bardziej że trafia jej się wielka szansa na wymarzoną i długo wyczekiwaną karierę aktorską! Postanawia na czas angażu w serialu oddać syna pod opiekę babci – Evy . Ma być to plan doskonały, babcia nie będzie sama, chłopak zmieni otoczenia a Hana sięgnie po marzenia.. Czy aby na pewno tak będzie najlepiej dla wszystkich? …

„Najlepiej dla wszystkich” to opowieść o życiu, po prostu. O mnie, o tobie, o nas. O naszej codzienności, o tym co za oknem i co siedzi w naszych głowach. Ja po tej lekturze zostałam absolutną fanką autorki bo ona nie tworzy fabuły, ona przenosi naszą szarą, codzienną, prostą i trudną codzienność na kartki papieru. Ta książka jest tak prawdziwa, tak żywa że każdy w niej odnajdzie siebie!

Bohaterów nie kreowała a wprowadziła do miejsca akcji nas samych i ludzi obok których mieszkamy i żyjemy. Dialogi, emocje, uczucia, kłębiące się myśli Victora, Hany i Evy są tak prawdziwe jakby zasłyszane właśnie gdzieś za oknem, zaobserwowane na ulicy, wyciągnięte z domowych rodzinnych spotkań i ścian naszych domów.
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to że żaden z bohaterów nie jest negatywny mimo niekiedy brudnych i egoistycznych myśli. Autorka jedną sytuację ukazuje z 3 różnych perspektyw i tak ją przedstawia że każdy ma rację i w każdą skórę (każdego z bohaterów) można wejść, z każdym się utożsamić, każdego zrozumieć. Bo każdy chce być kochany, rozumiany, chce spełniać marzenia mimo że niekiedy nasza postawa wizja wyklucza się i zaciera z wizją tych których kochamy najbardziej….

Chcemy dobrze dla siebie ale też dla bliskich tylko czy my sami wiemy co dla nich jest najlepsze? ..

Robimy coś kierując się dobrymi intencjami i czasami „no i wychodzi jak zwykle, matka niezadowolona, stary zrzędzi a ja sobie wypruwam żyły, gdzie jakaś wdzięczność” znane co nie? Samo życie. Soukupová też to zna dzięki czemu doskonale i umiejętnie przedstawia jak mocno zawiłe, pokrętne, pogmatwane bywają nasze relacje z tymi, których kochamy i którzy są nam najbliżsi a do tego nie ocenia, a po prostu nas obnaża ( w pozytywnym sensie), pokazuje jacy jesteśmy naprawdę. Szczerze i prawdziwie obrazuje nasze ludzkie słabości,niedoskonałości, dobre i złe strony, lepsze i gorsze wersje.. Coś niesamowitego.

Książka napisana jest niezwykle prosto ale w tej prostocie jest jakość, jest warsztat, jest mądrość życiowa i niesamowicie wyostrzany zmysł obserwacji..Minimalizm a zarazem wielowymiarowość.

Nie zapomnę jej,jej bohaterów a Soukupová pokochałam z całego serca!