Książki - recenzje

Pacjentka. Alex Michaelides

Za takie książki kocham czytanie!

Ona (Alicia) znana malarka, zostaje oskarżona o morderstwo swojego ukochanego męża. Od dnia aresztowania, milknie „na wieki”. Ostatnią jej formą komunikacji ze światem jest obraz, autoportret, który wzbudza niemałe zainteresowanie. W toku śledztwa obraz okaże się ważnym elementem całej sprawy…

On (Theo) psychoterapeuta, zaintrygowany sprawą Alici, otrzymuje upragnioną pracę w szpitalu psychiatrycznym The Grove w którym ona się znajduje. Za wszelką cenę chce pomóc kobiecie, choć sam zdaje się potrzebować pomocy… Jednak jego główmy celem jest sprawić, aby Alicia w końcu, po latach, przemówiła.
Czy Theo znajdzie sposób aby Alicia zaczęła mówić? Dlaczego kobieta w ogóle milczy i czy faktycznie dokonała zbrodni? ….
Dużo pytań, jeszcze więcej tajemnic..

Prócz wątku zabójstwa, książka porusza sferę ludzkiego umysłu, kondycji psychicznej. To taki rentgen ludzkich blizn, ran, śladów i pozostałości z dzieciństwa. I jak da mnie w książce więcej jest psychologii niż kryminału. Pacjentka to dowód, że jesteśmy zlepkiem wydarzeń, słów, emocji z dzieciństwa, które jeśli były bolesne, wypłyną na powierzchnię w życiu dorosłym…

Według mnie dobry thriller to taki, który jest nieodkładalny (jak zaczniesz to od razu kończysz), owiany tajemnicą i nieprzewidywalnością, przyspiesza bicie serca i rozwala końcówką. I choć pierwsze 100 stron szło mi opornie, męczyłam się, tak później zupełnie przepadłam. 250 stron połknęłam dosłownie, pobijając swój rekord jednorazowego czytania. Przepłaciłam to nieprzespaną nocą, ale nie dało się inaczej, nie dało się nie skończyć. A końcówka?Nie zaskakuje, końcówka miażdży, wbija w fotel.

Treść książki jest wymagająca w tym sensie, ze wymaga maksymalnego zaangażowania czytelnika i totalnego wejścia w historię. Początkowo czytałam „po łebkach”, myśli skupione gdzieś indziej, przez co trudno było mi później kojarzyć pewne fakty. Także tu trzeba pozbyć się wszelkich rozpraszaczy i całkowicie oddać się w ręce Pacjentki…

Dla mnie to majstersztyk ! Osobliwy styl, dobra analiza ludzkich emocji na tle tajemnicy zabójstwa…

Książki - recenzje

Kołysanka z Auschwitz. Mario Escobar

„Przestajemy istnieć, jeśli nie ma na tym świecie nikogo, kto by nas kochał. „

Będzie krótko, bo czasami jest tak że mniej znaczy więcej. Po tej powieści czuje się rozwalona emocjonalnie i ciężko mi poskładać się na nowo…

O czym?
Niemcy rok 1943. Pewnego poranka w domu Helene Hannemann zjawiają się żołnierze niemieccy z nakazem aresztowania Johanna – męża Helene, który jest cyganem, i ich pięciorga dzieci. Rodzina ma zostać zesłana do obozu w Auschwitz Birkenau, jednak nakaz wywozu nie dotyczy Helene, gdyż jest ona rasową Niemką. Kobieta, choć może zostać, postanawia dobrowolnie opuścić dom i udaje się wraz z najbliższymi na pewną śmierć ….

Można powiedzieć, że książki z tematyką obozową zawsze wzruszają, nigdy nie odbijają się bez echa, więc czym ta różni się od pozostałych? Bo ta nie wzrusza a dosłownie rozwala. Dla mnie, ta powieść to żywe, realne świadectwo bezgranicznej, prawdziwej miłości. Miłości matki do dziecka i żony do męża. Książka przesiąknięta jest niewyobrażalnym bólem i niezrozumiałym okrucieństwem, a jednocześnie potężną miłością, wielką siłą i kobiecą niezłomnością. Czy w takim miejscu jak obóz zagłady jest w ogóle miejsce na miłość? Jest i Helene była tego żywym dowodem…

Nie napiszę, że każdy powinien sięgnąć po tę książkę, a każda matka to już na pewno, niemniej jednak wiem, że po jej przeczytaniu nic już nie jest i nie będzie takie samo. Helene swoim świadectwem, heroiczną postawą pobudza serce czytelnika, tak jakby już zawsze miało szybciej bić. To tak jakby dotknęła rany która już nigdy nie przestanie się sączyć…… Coś nieprawdopodobnego!

Kołysanki z Auschwitz nigdy nie zapomnę!
M

Książki - recenzje

(Nie)miłość. Z tobą i bez Ciebie. Natasza Socha

Jestem ze swoim mężem już ponad 6 lat po ślubie, razem ponad 10 i dalej jest miłość, jest ogień. I zastanawiam się czasami czy tak będzie zawsze.. Bo co by było gdyby się zepsuło, gdyby ogień zgasł, wdarłaby się obojętność? Co jeśli pojawiłoby się coś lub ktoś kto odwróciłby nasze spojrzenia i ukierunkował je poza nasz związek? Przecież tak się dzieje między małżeństwami, parami, a w dzisiejszym świecie to już w ogóle.. I tak też dzieje się między bohaterami naszej książki….

Cecylia i Wiktor są małżeństwem od 13 lat jednak dopadło ich to co psuje związki.. A mianowicie monotonia, rutyna. Czas zabił pożądanie, skradł wzajemne zainteresowanie, ugasił erotyzm. Rozmowę zastąpiła wymiana haseł. Żyją obok a nie razem. Oboje w głowach planują rozstanie, jednak… Los trochę im zagrał na nosie. Cecylia w dniu, w którym postanawia oznajmić męża o planowanym rozwodzie, ulega wypadkowi samochodowemu. Po nim skazana jest na wózek inwalidzki. Potrzebuje męża jak nigdy wcześniej. On postanawia zająć się żoną, a planowane odejście od niej, odkłada na później.

Książka (Nie) miłość Z tobą i bez Ciebie to opowieść o ludziach zagubionych, samotnych we własnym małżeństwie. To co miało być na zawsze, miało być fundamentem okazuje się nietrwałą konstrukcją i sporym rozczarowaniem. Małżeństwo, dziwny twór. No bo małżonkowie niegdyś tak sobie bliscy, teraz obcy. Choć znają się na wylot to nic o sobie nie wiedzą… Czy można zapobiec rutynie? Czy da się uciec przed monotonią w związku? Czy w małżeństwie w ogóle może być miejsce na własne JA czy tylko już zawsze będzie MY.. Autorka odpowiada na te pytania na przykładzie naszych bohaterów w sposób naprawdę ciekawy
Dla mnie ta książka to obraz takich współczesnych ludzi, współczesnych relacji i świata. Kiedyś jak coś się zepsuło, nasi rodzice, dziadkowie naprawiali to, starali się, walczyli o to co wypracowali. Teraz? A zepsuł mi się telefon, wymieniam. Słaba praca? Zmieniam. Żona jakaś inna , dziwna, zmieniła się – odchodzę. Związek mnie ogranicza – kończę go. Rozwód? Kogo teraz dziwi i gorszy? To nic złego, to walka o własną niezależność. Współcześnie jak się coś dzieje między ludźmi to łatwiej jest odejść niż podjąć próbę walki, tak wygodniej. Cecylia i Wiktor też stchórzyli, poddali się. Jest nudno, nie iskrzy to po co się męczyć? Tym bardziej że wokół jest tyle atrakcyjnych osób..Jednak czy aby na pewno ucieczka przed samym sobą, przed małżonkiem jest jedynym i najlepszym rozwiązaniem? Nie warto powalczyć? Przecież coś kiedyś połączyło dwa światy w jeden, może warto to odkopać a nie zagrzebywać? Co zrobią Wiktor z Cecylią? Odpowiedź w niemiłości..
Książka Pani Sochy to też kolejny dowód na to, że bez prawdziwej, szczerej rozmowy relacja (jakakolwiek) nie ma szans na dłuższy byt..

Pierwszy raz zetknęłam się z twórczością Pani Nataszy Sochy. Raczej nie przepadałam nigdy za polskimi autorami, ale cieszę się, że to się zmienia. Muszę przyznać, że naprawdę jestem mile zaskoczona, bo po pierwsze ciekawy styl, książkę przeczytałam szybko jak na swoje czasowe możliwości, niezwykle byłam ciekawa końca, naprawdę mnie wciągnęła. Nie raz się zaśmiałam podczas czytania, nie raz wkurzyłam na główną bohaterkę (którą jakbym była facetem to na pewno dawno bym zostawiła) a nawet znalazłam w niej trochę siebie.. Mądra, dobra, kobieca lektura. Polecam.

M.

Książki - recenzje

„Przemytnik słów” Natalio Grueso








Kolejna recenzja, bo ostatnio oprócz dzieciaczkami i garami, otaczam się tylko książkami. I chyba całkiem dobrze mi z tym.

Gdybym jednym słowem miała opisać tę książkę, to powiedziałabym, że jest dziwna, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo inna niż inne, specyficzna. Książka ma jakiś taki swój niezwykły klimat, no i język.. język niezwykle osobliwy. Autor każdemu słowu oddał swoją osobowość, swoja duszę.

Przemytnik słów to zbiór kilku różnych opowiadań, na pozór nie połączonych ze sobą, jednak tworzących piękną całość. Opowiadań o ludzkich tęsknotach za namiętnością, bliskością drugiego człowieka. Książka na przykładzie różnych historii i bohaterów ukazuje złożoność ludzkiej osobowości. Jesteśmy różni, różnie odczuwamy, mamy inne przeszłości, inne doświadczenia, inne rzezy nas kształtują jednak wszyscy pragniemy i potrzebujemy jednego.. potrzebujemy bliskości. I tak samo wszyscy boimy się samotności…

Głównym bohaterem książki jest Bruno, mężczyzna o urokliwym uśmiechu i dość bogatym, w przygody, życiu. Po długich wojażach, ze sporym bagażem doświadczeń a jeszcze większym poczuciem osamotnienia, osiedla się w melancholijnej Wenecji. Tam poznaje piękną japonkę Keiko, która rozbudza jego wyobraźnię i sprawia, że jego życie znów nabiera koloru.
Oprócz Bruna i jego historii, w opowiadaniach poznajemy m.in. poczciwego starca Horacio – księgoterapuetę, który na ludzkie duchowe dolegliwości przepisuje swoim „pacjentom” książki; Ricardo argentyńskiego komentatora, który kocha piłkę nożną, ale jeszcze bardziej swojego dziadka, dla którego jest w stanie poświęcić wiele; Marię pokorną służącą i jej bogatego pracodawcę, właściciela wszystkich języków świata, u którego ludzie by móc mówić kupują słowa; pianistę w białych rękawiczkach który .. no właśnie czy faktycznie nigdy nie zagrał fałszywej nuty?; wspomnianą już Keiko, kobietę boginię, piękność pożądaną przez mężczyzn. Śliczna japonka, każdego wieczora oddaje się temu, który swoim słowem, wierszem, listem poruszył jej duszę, rozbudził namiętność.
Wszystkie opowiadania i historie wspominanych bohaterów otoczone są jakąś magiczną aurą, jak cała książka…

„Tą książką należy się delektować” czytamy z tyłu książki i zdecydowanie tak jest, bo tu jest coś więcej niż treść. Możemy posmakować nieprzeciętności pisarskiej i niemal namacalnie dotknąć autora. Bardzo rzadko mi się zdarza trafić na takie książki gdzie tak bardzo wyczuwa się ducha autora. Strony książki przesiąknięte są nostalgią, samotnością i sercem pisarza. To właśnie powoduje, że jest ona inna już inne książki. Może czasem chaotyczna, czasem niedopowiedziana, niekompletna, ale właśnie taka jak człowiek, czyli nie zawsze idealny i nie zawsze poukładany.
Czy poleciłabym książkę? Właściwie nie wiem, na pewno nie każdemu. Wydaje mi się też, że Przemytnika słów powinno się przeczytać więcej niż 1 raz, bo ma on w sobie potencjał, który po pierwszym przeczytaniu niekoniecznie musi być zauważony. Myślę, że za każdym kolejnym czytaniem odkrywać się będzie coś innego, coś nowego.

M

Książki - recenzje

„Tryptyk Intymny” Karol Szlawski

 


Tytuł : Tryptyk Intymny, autor Karol Szlawski
Książkę wygrałam w konkursie zorganizowanym przez stronę Gandalf.com.pl – Księgarnia Internetowa dlatego tym milej mi było ją czytać a teraz z wielką chęcią podzielę się wrażeniami.

Tryptyk Intymny to zbiór trzech opowieści o…o miłości. Jednak nie są to typowe historie „love story”. Losy naszych bohaterów są pogmatwane, zawiłe i trudne, a wystarczyła by tylko obecność tej drugiej osoby by wszystko stało się proste…
W książce pojęcie miłości oznacza potrzebę akceptacji, bliskości i tęsknotę za drugim człowiekiem. Tryptyk Intymny to inaczej wołanie : zobacz taki jestem, zwyczajny. Potrzebuje cię. Potrzebuję abyś kochała mnie takiego jakim jestem po prostu, bez oceniania. Weź mnie, z moją przeszłością, z moim bagażem doświadczeń, z moja tajemnicą. Zaakceptuj, nie oceniaj, po prostu bądź! Potrzebuje bliskości! Potrzebuje Ciebie.

W obecnych czasach, czasach Tindera , Facebooka, i miliona innych aplikacji i portali społecznościowych , na każdym kroku jesteśmy oceniani, przez co nieustannie doszukujemy się potwierdzania własnej wartości. By być blisko z kimś, by dowartościować się, ubieramy maski, oszukujemy siebie by zdobyć uwagę, uznanie. Przez co stajemy się coraz bardziej samotni bo zwyczajnie nie możemy być sobą. Coraz więcej ludzi wkoło a coraz większe poczucie osamotnienia… Świat nie jest prawdziwy, bo ludzie ciągle udają.. Dlaczego? Każdy boi się odrzucenia i samotności.

Tryptyk Intymny ukazuje jak w dzisiejszych czasach trudno o autentyczność, o szczerość i prawdę. Każdy potrzebuje akceptacji, bliskości, drugiego człowieka, by żyć, po prostu, jednak współcześnie tak trudno stworzyć i utrzymać otwartą i prawdziwą relację.
Bohaterowie to zwykli ludzie, tacy jak ja i ty, jak ci których mijamy w pracy, w autobusie, na mieście. Każdy coś skrywa, nosi tajemnicę. Odczuwa ból. Z poczuciem niezrozumienia zdolny jest do rzeczy o które nigdy nie zostałby posądzony….

Książkę czyta się szybko, także dla zabieganych. Idealna do pociągu, w przerwie w pracy, między obowiązkami domowymi. Bo treść nie jest wymagająca, Zakończenia mogą zaskakiwać.

Tyle ode mnie
M.