Gdy słyszymy macierzyństwo mamy różne pierwsze skojarzenia. Nieograniczona miłość, ciężka harówa, nieprzespane noce, praca 24 na dobę przez 7 dni w tygodniu, najtrudniejsza życiowa misja i można by tak wymieniać bez końca.. Dla każdej mamy pewnie macierzyństwo oznacza coś innego, dla mnie ostatnio to synonim wyrzutów sumienia…
Są takie dni w życiu mamy kiedy słowa „mam dość” to za mało. Kiedy każdy krzyk, pisk malucha wywołuje drżenie rąk. Kiedy po setnym „nie wolno, zostaw” bezradnie się odpuszcza. Kiedy zmęczenie wywołuje bezsilność. Kiedy zamknięcie się w łazience i napełnienie łzami wanny nie wystarcza…
To takie dni kiedy nadchodzi apogeum. Kiedy widzimy kres własnej wytrzymałości, kiedy emocji jest za dużo i wylewają się z nas każdą możliwą stroną.. Kiedy mamy zwyczajne dość, macierzyństwa, codzienności, dzieci i siebie..
Wtedy łatwo o rozsiewanie nerwów po kątach mieszkania. Uniesiony głos wybrzmiewa częściej i częściej, zniechęcone odpuszczamy z myślą w głowie „a dobra niech ogląda te bajki i da mi spokój, weź to i już nie płacz, idź i daj mi spokój”…
I nadchodzi ten piękny moment wieczorem gdy dzieciaki śpią i można wszystko z siebie wypłakać, wyrzucić ale nie ma spokoju.. Wnaszej głowie budzą się głosy..
Nie byłaś dzisiaj dobra mamą
Byłaś słaba. Dałaś się ponieść emocjom. Pokonała cię codzienność.
Ten dzieciaczek nie zasługiwał na to, zasługuje na dużo więcej droga mamo.
Krzyknęłaś na dziecko? No jak mogłaś.
Zobacz, twoja koleżanka na insta pokazała, że można z dzieckiem spędzić kreatywnie czas.
Mogłaś dać z siebie więcej a ty odpuściłaś. Włączyłaś bajki bo ci się nie chciało. Twórczą zabawę zastąpiłaś smartfonem , zamówiłaś pizze zamiast ugotować warzywka.
Ten dzień mógł być lepszy ale ty go zepsułaś. Nawet wyjść z domu ci się nie chciało
Chata nieogarnięta, staremu się oberwało.
Wyrzuty sumienia, że można było inaczej, lepiej. Dlaczego zmęczenie wzięło górę? Dlaczego tak łatwo się dałam? Przecież ten dzień mógł być inny.. Zalewasz się łzami (czasem winem albo jednym i drugim) , masz pretensje do siebie. I choć padnięta to obiecujesz sobie, że następnego dnia staniesz silniejsza, będziesz lepszą mamą, lepszą gospodynią..
I nadchodzi to jutro które budzi cię tymi wieczornymi wyrzutami sumienia i wstajesz nadzieją, że dziś będzie inaczej, że pokierujesz tym dniem lepiej. Że będziesz lepszą mamą ..
Jednak już po chwili znowu zmęczenie daje się we znaki, dziecko nie współpracuje, buntuje się, stary zostawił nieumyte naczynia i pisze że musi zostać dłużej i musisz poradzić sobie sama..Poddajesz się, zwyczajnie chcesz uciec, wyskoczyć przez okno, zamknąć się w łazience na wieczność. A miało być dziś inaczej przecież, pamiętasz?
….
Odkąd zostałam mamą wyrzuty sumienia mnie nie opuszczają, są ze mną każdego wieczora… Dni bywają różne i za każdym razem gdy idę przed spaniem zobaczyć czy śpią moi chłopcy czuję wielką gulę w gardle, czuje, że nie wykorzystałam dnia najlepiej, że nie dałam z siebie maksa. Długo się z tym biłam i bije wciąż jednak mniej bo jestem świadoma, że tam gdzie jest prawdziwa miłość wyrzuty sumienia są zawsze. Bo zawsze dla tej osoby, którą się kocha można i chce się robić, więcej, mocniej, lepiej, bardziej. I choćby się stanęło na głowie, to zawsze jest poczucie że to za mało… Tak to już jest i będzie pewnie do końca.. Wyrzuty sumienia są nieodłącznym elementem macierzyństwa tak samo jak poczucie goryczy, niezadowolenia z siebie. Dajmy sobie miejsce na niedoskonałość. Choć każda mama jest super bohaterką, ma też prawo jak każdy człowiek do chwil słabości.. i nie ma tym niczego złego… To znak, że jeszcze nie sfiksowałyśmy 🙂
M.