Książki - recenzje

(Nie)młodość. Natasza Socha

Miałam oooogroomny apetyt na tę książkę, bo problem starości jest mi w jakiś sposób bliski, no i też pierwsza książka (Nie)miłość bardzo mi się podobała i pobudziła zmysły na kolejne pozycje z serii jednak po przeczytaniu (Nie)młodości pozostał mi jakiś niesmak..Brak mi przysłowiowej kropki nad I.
Dlaczego?

Najpierw o czym książka

Klarysę, starszą panią o silnej osobowości i mocnym charakterze poznajemy w momencie, gdy w jej życiu pojawia się nieunikniony gość. Starość puka do jej drzwi i na trochę postanawia się  rozgościć w domu kobiety. Pomału zajmuje przestrzeń Klarysy i plącze jej codzienność, np cukier chowa do lodówki, zamazuje w pamięci ostatnią myśl i zaciera drogę powrotną od pomnika męża do bram cmentarza, a przecież te ścieżki tak doskonale były kobiecie znane..
Klarysa boi się że pewnego dnia zapomni własnego adresu i tym samym podejmuje niezwykle trudną decyzję. Swoje dotychczasowe mieszkanie zamienia na Hebe – dom opieki dla ludzi starszych. Klarysa wie, że od starości nie ucieknie ale postanawia walczyć o samą siebie, by nie dać się tak łatwo odstawić na bok, nie dać się zapomnieć. Jednak jak się może okazać, największą walkę będzie musiała stoczyć ze.. stereotypami.
Marta, 30letnia kobieta też trafia do Hebe, i choć nie lubi starych, zrzędzących, wiecznie niezadowolonych ludzi , to musi z nimi przebywać bo zwyczajnie potrzebuje kasy, gdyż znalazła się w niezłym dołku. W poczuciu beznadziei sytuacji i zdrady chwyta się każdej pracy by móc wrócić do normalnego życia.
Poznamy jeszcze Benedykta, miłośnika tańca, który w Hebe nieźle namiesza…
Spotkanie kobiet (Marty i Klarysy) w domu opieki okaże się ważnym momentem życia dla każdej z nich. Będzie punktem zwrotnym i początkiem czegoś nowego dla wszystkich bohaterów książki…

(Nie)młodość to książka o trudach codzienności ludzi starszych, cierpiących na demencję. Autorka ukazuje z jakimi problemami i wyzwaniami muszą zmierzyć się ludzie w podeszłym wieku. Duży nacisk kładzie na stereotypy jakimi jesteśmy przesiąknięci jeśli chodzi o starość. No bo jak człowiek stary to od razu zrzędliwy, nudny, niepasujący do współczesności, najlepiej nadający się do odstawienia w kąt. Człowiek bez pasji, marzeń, zużyty i niepotrzebny. Czy tak jest i czy tak musi być?

Historia Marty i Klarysy jest takim zetknięciem się młodości ze starością. Starciem się dwóch rożnych światów, ale jak okazuje się w trakcie książki, nie tak bardzo od siebie odległych..
To książka o nieuniknionym procesie starzenia się i o tym, że nikt przed starością nie ucieknie. Autorka stawia tez pytanie czy starość ma konkretny wiek? Kiedy się tak naprawdę zaczyna, jaka jest jej umowna granica i kto ją wyznacza?

Temat niezwykle ważny i potrzebny i wielkie podziękowania dla autorki, że się go podjęła. Bo starość jest współcześnie nielubiana, niezauważana i autorka chce zmienić to (nie)postrzeganie i (nie)docenianie starości.
Jednak moim zdaniem troszkę się to jej nie udało. Bo tak naprawdę mam wrażenie że książka nie jest ani o młodości ani o starości. Pani Socha miała pomysł na książkę, jednak jakby nie wiedziała z której strony to ugryźć, jak się za to zabrać. Obserwacje codzienności ciekawe i trafne, ale brak tu jakiejś konkluzji, podsumowania, książka wydaje się niekompletna, niedokończona. Narracja prowadzona ze strony Marty dla mnie zbyt rozległa, przeciągnięta, momentami niepotrzebna ( o jej życiu prywatnym, np wątek pracy w salonie fryzjerskim dziwny, nieśmieszny) bo nie wnosi zbyt wiele do poruszanego tematu, i przez to ma się wrażenie „po co to w ogóle jest”. Za mało np spojrzenia na problem starości z perspektywy innych domowników Hebe. Za dużo też o tańcu(choć terapia tańcem w sama w sobie interesująca), zbyt wiele stron zostało jemu poświęcone, kosztem ogólnego tematu. Szkoda, bo o tej samej starości, życiu w Hebe,funkcjonowaniu takiego domu opieki było dla mnie za mało. Trochę pewne rzeczy niedopowiedziane, zbyt krótkie. Poczucie humoru wydaje się tu wciśnięte na siłę.Dla mnie te momenty które miały być zabawne, śmieszne według autorki, zupełnie nie wyszły, lub wyszły słabo.
Kreacja głównych bohaterek charakterystyczna, ale Klarysa dla mnie „za mocna” . Czuć, że autorka chciała starość pokazać z takim przytupem, z jajem, z poczuciem humoru, ale brak wyważenia. Ten młody duch w starym ciele zbyt przejaskrawiony. Plus za ciepłe ukazanie relacji wnuk-babcia.

Niemniej naprawdę książka ważna i potrzebna, skłaniająca do refleksji i walki ze stereotypami na temat ludzi starszych. Czyta się szybko ale co NAJWAŻNIEJSZE, przypomina ogromnie ważną prawdę, że ci ludzi (starsi) kiedyś byli tacy jak my,a my będziemy kiedyś tacy jak oni…
warto o tym pamiętać!

M.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s