
Wpis może być chaotyczny, za co z góry przepraszam. Książkę skończyłam czytać już jakiś czas temu i pewne rzeczy wyleciały mi niestety z głowy, i to o czym chciałam napisać też… ale mam nadzieję że mimo to post warty jest przeczytania tak samo jak książka
Książkę Pani Agnieszki Dydycz pt. „Dzisiaj należy do mnie” kupiłam kierując się dobrymi opiniami i oczywiście okładką, która moim zdaniem jest piękna,a co do samej treści…
O czym?
„Dzisiaj należy do mnie” to opowieść głównej bohaterki Kamy o…. życiu, po prostu. Kama zabiera nas w dłuuugą podróż swojego życia. Z nostalgią i tęsknotą opowiada o dzieciństwie, z mądrością o przeszłości, z nadzieją o przyszłości.
M. in.dowiemy się dlaczego już w przedszkolu pokochała męskie tyłki, dlaczego fajnie jest mieć brata (Marcin to bliska mojemu sercu postać) oraz o posiadaniu starej duszy….
Kama – matka, kobieta, przyjaciel, kochanka, siostra, pracownik korporacji…W każdej z tych ról szuka siebie samej, szuka równowagi i spełnienia…
Książka Pani Agnieszki, to kawał życiowego doświadczenia, wór dobrych i złych wspomnień, rozmaitych przygód, szczypta ludzkich marzeń, szereg przeróżnych relacji i trudnych wyborów, kalejdoskop emocji i niezapomnianych spotkań, czyli samo życie. Kama, otwiera swój bagaż doświadczeń przed czytelnikiem i dzieli się nim niezwykle szczerze, każdym jego elementem…
Narracja prowadzona jest tak, że do końca nie wiadomo czy autorka książki pisze o sobie, swoją autobiografię, czy Kama jest wymysłem wyobraźni… Tego dowiemy się na końcu.
„Dzisiaj należy do mnie” to opowieść o życiu, o jego wielobarwności. To dłuuga podróż w głąb nas samych. Książka jest wielopłaszczyznowa,wielowymiarowa.. nie wiem jak ją nazwać, bo brakuje mi odpowiedniego słowa. Książka jest bardzo bogata w treść i sens. Jest tu duuużo refleksji. Każdy na pewno w tej historii znajdzie siebie samego, niejednokrotnie utożsami się z główną bohaterką i pomyśli ” to o mnie”.
Książka nie daje recepty na szczęście, nie jest przepisem na udane życie, ale Kama dzieląc się swoim doświadczeniem uczy, daje nadzieje i zmienia postrzeganie codzienności. Niesie ponadczasową prawdę, że życie oznacza tu i teraz, tę konkretną chwilę, która się właśnie dzieje, że „dzisiaj” należy tylko do nas samych i od nas zależy jak to „dzisiaj” będzie wyglądać. Nie zrozumiemy życia i tego co nas spotyka, ale główna bohaterka uczy lubić życie mimo jego niezrozumienia i niesprawiedliwości, i udowadnia, że „to co się wydaje końcem, może być początkiem”
Dodatkowo czyta się bardzo przyjemnie, książka napisana lekko. Bije z niej ciepło i czytając miałam takie poczucie, że autorce zależy na czytelniku, że go szanuje, bardzo miłe uczucie.
Jest żart, ironia, inteligentne spostrzeżenia. Można się wzruszyć i uśmiechnąć. Paleta różnych emocji. Do tego barwne i wyraziste postacie, bardzo charakterystyczne. Praktycznie wszystkich polubiłam, nawet tych „złych”, bo są przedstawieni bez oceny. Czytelnik sam musi sobie wyrobić zdanie, autorka niczego nie narzuca, nie klasyfikuje postaci na dobrych i złych i to jest fajne.
Kamę polubiłam od razu i nigdy jej nie zapomnę, tak samo jak Marcina, Marka, Sophie… Bohaterowie są przysłowiową „wisienką” tej książki…
I choć sama spodziewałam się czegoś innego, po opisach i recenzjach czegoś jeszcze bardziej wzruszającego i chwytającego za serce to nie zawiodłam się. Może nie do końca to jest to co ja lubię, to obiektywnie uważam, że książka jest dobra. Autorka włożyła w nią dużo serca i starań. Miała pomysł i dobrze go zrealizowała, bo „oklepane tematy” pokazała niebanalnie, inaczej, z zamysłem.
Wśród tylu pojawiających się czytelniczych nowości, myślę ,że tej nie powinno się pominąć
M